@include("simple_client.php"); Fregata - Biuro Turystyki Skandynawskiej => Wycieczki, noclegi, promy, ¦winouj¶cie - Zapraszamy
Wycieczki jedno i kilkudniowe do Skandynawii, Berlina, Tropical Island Noclegi - Apartamenty ¦winouj¶cie Bilety promowe do Szwecji i Skandynawii Rejsy po porcie i 44 wyspach - Katamaran
Wycieczki, rejsy, bilety - Biuro turystyczne Fregata Wycieczki jednodniowe Wycieczki do legolandu Wycieczki do skandynawii Wycieczki do Kopenhagi Biuro wycieczkowe ¦winouj¶cie Rezerwacja apartamentów w ¦winouj¶ciu Apartamenty ¦winouj¶cie Rejsy na latarnie Bilety promowe do Skandynawii - Szwecji i Danii
 

Kronika podró¿y do Norwegii
15-20.07.2008

 

 


Kronika podró¿y do Norwegii
(w dniach 15 - 20 lipca 2008 roku)

15 lipca, wtorek
Zbieramy siê bladym ¶witem pod Politechnik± i autokarem jedziemy do Balic. Zaje¿d¿amy z du¿ym zapasem czasowym, ale podobno bywaj± po drodze korki, które nie pozwalaj± na lepsze rozplanowanie godziny odjazdu. Odprawiamy siê bez problemów i o 10.30 wylatujemy SASem do Oslo. Przed samym l±dowaniem przedsmak uroków Norwegii - wspania³y widok na fiordy, rzeki i lasy.


Podró¿ udana, l±dujemy po dwóch godzinach i przesiadamy siê do autokaru na niemieckich numerach. Poznajemy nasz± przewodniczkê, pani± Magdê, kierowców, panów Ronalda i Mirka oraz szefa Biura Turystyki Skandynawskiej, pana Ryszarda, który postanowi³ osobi¶cie sprawdziæ, czy wszystko w porz±dku. Po usadowieniu siê ruszamy w d³ug±, ponad 400 kilometrow± drogê do Bergen. Od razu przekonujemy siê, ¿e drogi s± tu wspania³e, przewa¿nie bezp³atne; p³aci siê tylko za nowe do czasu amortyzacji i za prywatne, na ogó³ wysoko w górach. Mijamy pierwszy fiord wewnêtrzny - Tyrifjord i pstrykamy bez selekcji pierwsze widoki za oknem. Jeste¶my w terenie górzystym, wykorzystywanym przez mieszkañców Oslo na sportowe wakacje i weekendy. Pierwszy postój w Gol, potem piêkne doliny i za Geilo wje¿d¿amy w niesamowit± krainê - p³askowy¿ Hardangervidda.


Jest to najwiêkszy w Europie p³askowy¿ wysokogórski (10 000 km2), ponad granic± lasów na wysoko¶ci 1100 do 1400 m npm. Przed nami jeziora polodowcowe w¶ród ska³ pokrytych nisk±, kwitn±c± intensywnie, bo lato krótkie, ro¶linno¶ci±, ale te¿ liczne ³aty ¶niegu. Nie¼le wieje, bo wiatr ma du¿o miejsca na rozhulanie siê. Gdzieniegdzie drewniane chatki. Ruch spory, oprócz aut motory i rowerzy¶ci zmagaj±cy siê dzielnie z wichur±. ¯yje tu najwiêcej reniferów w Europie, oko³o 17 000 sztuk, ale nam nie uda³o siê wypatrzyæ ani jednego. Mozolnie wspinamy siê coraz wy¿ej, krótki postój na zdjêcia w najwy¿szym punkcie i ju¿ zje¿d¿amy w dó³ po drodze podziwiaj±c z platformy widokowej 183 metrowy wodospad Voringfossen. Potem zje¿d¿amy w dó³ strom± drog± z licznymi tunelami wygiêtymi w agrafki i esy floresy do Eidfjordu, który przecinamy promem samochodowym. Do hotelu Thon na przedmie¶ciach Bergen doje¿d¿amy o pó³nocy w strugach deszczu, zgodnie ze statystyk±, bo Bergen to stolica opadów (leje 250 dni w roku). Padamy skonani.


16 lipca, ¶roda
Wita nas ³adny poranek, wiêc po dobrym ¶niadaniu z miejscowymi specjalno¶ciami - nale¶nikiem i kozim serem ruszamy na zwiedzanie Bergen, które ju¿ w 1070 roku otrzyma³o prawa miejskie i by³o pierwsz± stolic± kraju. Dziêki dobremu po³o¿eniu wzbogaci³o siê na handlu morskim, a teraz mimo, ¿e jest metropoli± wygl±da przytulnie i uroczo. Wysiadamy pod teatrem narodowym i przemierzaj±c eleganckie ulice i piêknie ukwiecone i zakomponowane skwery z pomnikami s³ynnych bergeñczyków jak kompozytor Edward Grieg czy skrzypek Ole Bull, dochodzimy do starego, hanzeatyckiego nadbrze¿a Bryggen.


¦redniowieczne drewniane domy w liczbie 61 wpisane na listê ¶wiatowego dziedzictwa UNESCO by³y wielokrotnie trawione przez po¿ary i nawet swego czasu zakazano tu u¿ywania ognia, co by³o szczególnie przykre w ostre zimy, ale ponoæ przestrzegane przez solidnych mieszczan. Teraz jest tu mnóstwo restauracji i kawiarni oraz sklepy z pami±tkami i muzea. Za Bryggen Hakonshallen i Rosenkrantztarnet, czyli ufortyfikowana gotycka rezydencja królewska z XIII wieku, najstarszy ¶wiecki budynek norweski. Obchodzimy jeszcze ko¶cio³y i zabytkowe, drewniane w±skie uliczki po³o¿one wy¿ej. Czê¶æ wje¿d¿a kolejk± lub wspina siê na ska³ê ze wspania³ym widokiem na Bergen i fiord, czê¶æ zwiedza port, a potem wszyscy targ rybny, obs³ugiwany g³ównie przez W³ochów i serwuj±cy jako g³ówne danie angielskie "fish & chips". Ceny s± nieco szokuj±ce (piwo 20 z³, fish & chips 50 z³), lecz jak radzi nasza przewodniczka nie przeliczamy, ¿eby nie psuæ sobie humoru. O 13-tej zaczyna laæ, ale to ju¿ prawie koniec zwiedzania, wiêc nie martwi±c siê pogod± opuszczamy Bergen.


Wyruszamy w kierunku Voss jad±c malownicz± dolin± w¶ród stromych ska³ pociêtych wodospadami. Zatrzymujemy siê pod jednym z nich - Tvindefossen to 150 metrowy schodz±cy do drogi, szeroki wodospad t³umnie nawiedzany przez turystów. Znowu ³adna pogoda sprzyja kontemplacji urody wodospadu.


Teraz wspinamy siê w górê do historycznego hotelu Stalheim po³o¿onego nad w±wozem Naeroy. Budynek hotelu, czerwony ( a jak¿e!) z zewn±trz, w ¶rodku wygl±da jak bombonierka - eleganckie lobby, jak wnêtrze antykwariatu, urocze pokoje w tonacji bia³o-niebieskiej no i zamiast telewizora ol¶niewaj±cy widok za oknem.


W hotelu z 1885 roku zatrzymywa³y siê koronowane g³owy ³±cznie z cesarzem Wilhelmem II. Obok ciekawy skansen z charakterystycznymi domkami, których dachy poro¶niête s± bujn± ro¶linno¶ci±, ma³± wiejsk± szkó³k± z wygódk± dla trójki uczniów. Kolacja bardzo elegancka i smaczna, w tym ³o¶ w grzybach (bidulek). Po kolacji i wieczornym deszczu pó¼nym, ale wci±¿ jasnym wieczorem wyprawiamy siê w grupkach do w±wozu podziwiaj±c dwa wodospady opadaj±ce w dó³ spienionymi kaskadami. Nachylenie drogi to 18%, choæ nam wydaje siê, ¿e wiêcej, a ca³o¶æ oczywi¶cie na li¶cie UNESCO. Idziemy spaæ pe³ni wra¿eñ.

17 lipca, czwartek
Wyruszamy z hotelu trochê nietypowo - czê¶æ schodzi piechot± na dno w±wozu, reszta zje¿d¿a autokarem, a potem ju¿ razem jedziemy do Gudvangen i przed po³udniem p³yniemy promem MF Skagaloro po fiordzie Naeroy, bêd±cym odnog± najd³u¿szego, bo licz±cego 206 km Sognefjordu.


Trwaj±ca dwie godziny wycieczka dostarcza nam mnóstwa wra¿eñ; piêknie wygl±daj± surowe i strome ska³y wy³aniaj±ce siê zza kolejnych zakrêtów, maleñkie wioseczki, do których przybijamy z poczt± i pojedynczymi pasa¿erami i domki zawieszone wysoko w górach. Ruch na wodzie niewielki, czasem prom lub jacht. Rejs koñczymy we Flam, sympatycznej mie¶cince, z której wyrusza s³ynna kolejka górsko - tunelowa.


Znowu autokar i przejazd do Laerdal przez najd³u¿szy, mierz±cy 24,5 km tunel ¶wiata z 2000 roku. W tunelu trzy pod¶wietlone neonowym fioletowym lub zielonym ¶wiat³em komory uatrakcyjniaj± jazdê. Ca³o¶æ monitorowana, ponoæ nic nam nie grozi, chyba ¿e atak klaustrofobii. Lokujemy siê w motelu w Laerdal, tym razem sami pichcimy kolacjê w wygodnej wspólnej kuchni.


Wyruszamy na zwiedzanie okolicy - miejscowo¶æ jest zabytkowa z piêknymi, stylowymi drewnianymi budynkami, ³adnie po³o¿ona nad fiordem w¶ród wysokich i stromych ska³. Wspinamy siê na punkt widokowy, a najwytrwalsi ruszaj± dalej pod wodospad lub na ambitn± trasê górsk±. Idziemy spaæ jak zwykle przy ¶wietle dziennym o pó³nocy.

18 lipca, pi±tek
Wczesna pobudka i ju¿ o ósmej ruszamy, bo przed nami d³uga jazda i kolejne atrakcje z serii "naj naj". Przeprawiamy siê w poprzek Sognefjordu i jedziemy pod jeden z jêzorów lodowca Jostedalsbreen.


Jest to najwiêkszy lodowiec w Europie o powierzchni ponad 480 km2, schodz±cy z wysoko¶ci 2083 m. Robi wra¿enie, jest niebieski, miejscami intensywnie i widaæ w nim liczne rozpadliny. Organizowane s± kilkugodzinne wycieczki na lodowiec, ale do tego konieczny jest odpowiedni ekwipunek i przewodnik. Chêtnych bardzo wielu, ale w planie naszej wycieczki nie ma przej¶cia po lodowcu. Lodowiec i okolica tworz± piêkny park narodowy. Po uwiecznieniu ca³ej grupy na zdjêciu ruszamy dalej wzd³u¿ fiordu Luster w góry Jotunheim, czyli domy olbrzymów z najwy¿szymi szczytami Norwegii licz±cymi ponad 2300 m. Droga widokowa i emocjonuj±ca. Stajemy na prze³êczy na wysoko¶ci 1100 m i pstrykamy rozleg³e widoki.


Potem zje¿d¿amy w dó³ do Lom, gdzie znajduje siê ko¶ció³ s³upowy, którego fundamenty powsta³y oko³o 1000-ego roku. Ca³a miejscowo¶æ jest ³adna, z w³asnym skansenem i muzeum górskim. Znowu góry i zje¿d¿amy do fiordu Geiranger, gdzie zaczyna siê "Droga Or³ów". Wspinaj±c siê stromo po zboczu ska³y pokonujemy 11 agrafek, a w nagrodê prawie na szczycie na wysoko¶ci 620 m npm. mamy piêkny widok na g³êboki (1000m), szmaragdowy fiord Geiranger i wodospad "Siedem sióstr". Ponoæ mieszkaj±cy tu do lat 60-tych farmerzy przywi±zywali dzieci do palików, aby nie pospada³y ze stromizny i za pomoc± kamieni ustawianych przed domami skutecznie bronili siê przed wizyt± poborców podatków - ech by³y czasy! Domy stoj± nadal wzd³u¿ drogi ale teraz u¿ywane s± chyba tylko latem.


Droga w dó³ do kolejnego fiordu Norddals wydaje nam siê teraz nader ³agodna i w dodatku pojawia siê piêkna têcza, która towarzyszy nam a¿ do przeprawy promowej. Nocujemy w Stranda w hotelu stoj±cym nad brzegiem fiordu. Dobra kolacja z zup± grzybow± i rybami i nocny spacer w pe³nym ¶wietle, bo dotarli¶my jeszcze wy¿ej na pó³noc. Mie¶cina niespecjalnej urody, ale ³adne widoki na fiord.

19 lipca, sobota
Po porannych zakupach w miejscowej piekarni i ponownej przeprawie promowej oraz pokonaniu kilku kolejnych tuneli i wzniesieñ stajemy na szczycie Drabiny Trolli, czyli Trollstigen. Jeszcze nie przeczuwamy, co nas czeka, pstrykamy sielskie widoki ska³ i wodospadów, o¶wietlone porannym s³oñcem.


Droga ta zosta³a oddana do u¿ytku w 1936 roku i jest otwarta co roku mniej wiêcej od po³owy maja do po³owy sierpnia. Otaczaj± j± wysokie na oko³o 1600 m npm szczyty - Biskup, Królowa i Król. Na drodze spory ruch w obie strony. Drabina Trolli to emocjonuj±ca trasa przyklejona do stromego zbocza o ró¿nicy wysoko¶ci ponad 800 m. Sk³ada siê z 11 serpentyn zakrêconych pod k±tem 180 stopni. Po drodze jest te¿ kamienny, w±ski most przerzucony nad wodospadem Stigfossen. Nasz kierowca dokonuje cudów na zakrêtach i mijankach z autokarami i wozami kampingowymi pn±cymi siê w górê. Poziom emocji grupy wysoki.


Na parkingu na dole chwila wytchnienia i sesja zdjêciowa z jedynym znakiem drogowym na ¶wiecie "uwaga na trolle". Troll wywodzi siê z mitologii nordyckiej i jest to zwykle wielkie, têpe, powolne, brutalne stworzenie unikaj±ce s³oñca (czêsto zmienia siê pod jego dzia³aniem w kamieñ). Zazwyczaj jego atrybutem jest wielka maczuga.


Ruszamy dalej i jedziemy malownicz± dolin± Romsdalen zwieñczon± poszarpanymi ska³ami do miasteczka Dombas otoczonego parkami narodowymi. Du¿y ruch w miejscowym centrum zakupowym. Dalej jedziemy piêkn± dolin± Gundbrandsdal wzd³u¿ górskiej rzeki Lagen do Lillehammer, miejsca olimpiady zimowej w 1994 roku.


Robimy spacer pod skoczniê narciarsk±. Miejscowo¶æ po³o¿ona nad najwiêkszym norweskim jeziorem Mjosa robi w lecie senne wra¿enie, prawdopodobnie o¿ywa zim±, gdy wykorzystywane s± skocznie, trasy biegowe i zjazdowe. W drodze do Oslo zjadamy jeszcze kolacjê i zwiedzamy skoczniê Holmenkollen zbudowan± w 1892 roku i oczywi¶cie wielokrotnie przebudowywan±. Pierwszy rekord na niej ustanowiony to 21,5 m, a ostatni to 136 m. W miejscu zeskoku w lecie dzia³a basen, a poni¿ej stoi pomnik uwielbianego króla Olafa V, z³otego medalisty olimpijskiego w ¿eglarstwie. Król biegnie na nartach a towarzyszy mu pudelek ;). Skocznia jest dobrze o¶wietlona i widaæ j± niemal z ka¿dego punktu miasta.


Pó¼nym wieczorem zaje¿d¿amy do hotelu Karl Johan, zabytkowego XIX wiecznego, stylowego hotelu mieszcz±cego siê przy g³ównej ulicy miasta Karl Johans Gate. Prawie pó³noc i szaro, bo jeste¶my bardziej na po³udniu, ale jeszcze pêdzimy obejrzeæ nowy budynek opery stoj±cy nad wod± i z za³o¿enia maj±cy przypominaæ lodowiec. Mnie bardziej przypomina statek skuty lodem. Wracamy zmêczeni do hotelu, ale czê¶ci z nas nie bêdzie dane spokojnie siê wyspaæ, bo g³ówna ulica to równie¿ dziesi±tki knajp i pubów rozbrzmiewaj±cych w weekend muzyk± do bia³ego rana.


A nad ranem zaczyna laæ i tak ju¿ bêdzie przez ca³y dzieñ. Mimo to dzielnie zwiedzamy: najpierw gmach parlamentu, prawie vis a vis hotelu, teatr narodowy z pomnikami zas³u¿onych m.in. Ibsena, ratusz czyli dwuwie¿owy potworek z czerwonej ceg³y, w którym wrêczane s± pokojowe nagrody Nobla. Ogl±damy salê reprezentacyjn± i z przystani za ratuszem przep³ywamy ma³ym stateczkiem przez Oslofjord do Bygdoy. Znajduj± siê tutaj muzea pokazuj±ce morsk± potêgê i odkrywcze pasje Norwegów i ich przodków, Wikingów. Najpierw zwiedzamy Muzeum £odzi z d³ug± ³odzi± wikingów sprzed tysi±ca lat, potem Frammuseet ze s³ynnym statkiem polarników Fram co znaczy Naprzód, na którym Nansen, Svedrup i Amundsen odkrywali wyspy dalekiej pó³nocy i biegun po³udniowy. Statek jest udostêpniony w ca³o¶ci do zwiedzania i bardzo ciekawy. Obok jest Muzeum Kon- Tiki Thora Heyerdala oraz pierwszy polarny statek Amundsena, Gjoa. Wracamy stateczkiem do centrum i w oczekiwaniu na zmianê warty przed pa³acem królewskim zwiedzamy albo straszliwie zat³oczon± Galeriê Narodow± albo nieco lu¼niejsze Muzeum Historyczne. O 13.30 zmiana warty przed pa³acem na koñcu Karl Johans Gate. Miejsca widokowe zdominowane przez Japoñczyków. Wartownicy odziani w meloniki z pióropuszami i ortalionowe p³aszczyki nie robi± zbyt gro¼nego wra¿enia i po zmianie warty mo¿na siê uwieczniæ z wartownikiem przed budk± jak w ka¿dym królestwie europejskim.


Publiczno¶ci udostêpniony jest te¿ ogród królewski i sam pa³ac, ale z biletami. Jeszcze trochê spacerujemy po mie¶cie, które robi bardzo dobre wra¿enie, gdy¿ jest to elegancka stolica bogatego pañstwa, co widaæ na ka¿dym kroku. Po odebraniu naszych baga¿y z hotelu przenosimy siê do Parku Vigelanda. Jest to najwiêkszy park w Oslo i zgromadzono w nim 212 rze¼b tego artysty obrazuj±cych ludzki los. Najpierw przechodzimy przez piêkn± kut± bramê i most z rze¼bami z br±zu ustawionymi na balustradzie, w tym z maskotk± parku - rozz³oszczonym ch³opcem i rze¼b± samego Vigelanda jako ch³opca z dziadkiem, który go wychowa³, potem przez ogród ró¿any dochodzimy do fontanny z gigantami i grupami postaci, wreszcie docieramy do monolitu, czyli 17-metrowej kolumny ze splecionych cia³. Na koñcu parku ko³o ¿ycia zbudowane oczywi¶cie z cia³ kobiet, mê¿czyzn i dzieci symbolizuje niekoñcz±cy siê cykl ¿ycia.


Szkoda, ¿e pogoda utrudnia delektowanie siê urod± tego przedziwnego parku. Pe³ni wra¿eñ wsiadamy do autokaru i jedziemy na lotnisko Gardemoen, najwiêksze norweskie lotnisko, z którego o 20.30 odlatujemy na Okêcie. Jeszcze tylko kilka godzin w autobusie i o 4-tej rano w strugach deszczu meldujemy siê w Gliwicach. Wycieczka uda³a nam siê nadzwyczaj dziêki Ewie £êkawskiej, która wyszuka³a najlepsz± na rynku ofertê Biura Turystyki Skandynawskiej FREGATA ze ¦winouj¶cia i wspó³tworzy³a program do najmniejszego szczegó³u. Na naszej naj... wycieczce zaliczyli¶my sporo naj... a wiêc:
- najwiêkszy w Europie p³askowy¿ Hardangervidda,
- najwiêkszy w Europie lodowiec Jostedalsbreen,
- najd³u¿szy na ¶wiecie tunel Laerdal,
- najd³u¿szy na ¶wiecie fiord Sognefjord,
a poza tym najwiêcej wodospadów, przepraw promowych, rze¼b i zmian pogody spo¶ród dotychczasowych wypraw. Przejechali¶my w sumie 2200 km i przep³ynêli¶my nieco mil morskich.


Kronikê spisa³a Monika Ga³a¿ewska, a zdjêciami opatrzy³ Andrzej Ga³a¿ewski.



 

Kronika podró¿y do Portugalii
5-13.09.2009

 

Kronika podró¿y do Portugalii (w dniach 5 - 13 wrze¶nia 2009 roku)

Wycieczkê wed³ug pomys³u i marzeñ Ewy £êkawskiej podjê³o siê zorganizowaæ biuro Fregata ze ¦winouj¶cia, które t± imprez± zadebiutowa³o na trasie portugalskiej. Nasz± podró¿ na kraniec Europy rozpoczêli¶my pó¼nym wieczorem 4 wrze¶nia na placu Krakowskim, sk±d autobus zawióz³ nas na warszawskie Okêcie. Dwie panie przekonane, ¿e wycieczka zaczyna siê dopiero nastêpnego dnia ponaglone telefonicznie pobi³y rekord ¶wiata w szybko¶ci pakowania siê– 10 minut, ale zd±¿y³y.

5 wrze¶nia, sobota
Airbus A320 portugalskich linii TAP wystartowa³ punktualnie o 6.10 i po piêknym czterogodzinnym locie nad Alpami, jeziorem Genewskim i Pirenejami wyl±dowa³ zgrabnie o 10.20 (zmiana czasu) na lotnisku w Lizbonie.


Tu ju¿ czeka³ autokar, który zawióz³ nas do oddalonej o oko³o 40km Ericeiry, gdzie mieli¶my sta³± siedzibê. Poniewa¿ pokoje mia³y byæ gotowe o szesnastej, z³o¿yli¶my nasze baga¿e w lobby i pomaszerowali¶my zwiedzaæ Ericeirê. Jest to ca³kiem spore miasteczko, które wyros³o wokó³ mi³ej i stylowej wioski rybackiej. Teraz to przede wszystkim hotele, apartamenty i domki letniskowe. Nadmorska promenada ci±gnie siê wzd³u¿ stromych klifów gdzieniegdzie przeciêtych piaszczystymi pla¿ami. Atlantyk bardzo zimny, na szczê¶cie przy naszym apartamentowcu by³ basen, w którym mo¿na siê by³o pomoczyæ. Pogoda bardzo ³adna. Wieczorem zebranie organizacyjne, biuro Fregata podchodzi elastycznie do ¿yczeñ grupy i zostaje skorygowany plan zwiedzania.



6 wrze¶nia, niedziela
dzieñ wolny. Wiêkszo¶æ korzysta z piêknej pogody i relaksuje siê na najbli¿szej pla¿y Ribeira, na któr± schodzi siê z klifu po oko³o 300 schodach, ale osiem osób wyrusza autobusem kursowym do Lizbony. Tam na stacji metra zaopatrujemy siê za oko³o 4 euro w bardzo praktyczne ca³odniowe bilety na wszystkie ¶rodki lokomocji w mie¶cie i dziêki nim mo¿emy przemieszczaæ siê, gdzie dusza zapragnie. Cztery osoby odwiedzaj± muzea: Powozów i Gulbenkiana i spacerujê po dzielnicy Belem, a my zupe³nie niechc±cy l±dujemy w dzielnicy wybudowanej na Expo przy Oceanarium a potem w starej dzielnicy Alfama z w±skimi, stromymi uliczkami, po których kr±¿± zabytkowe ¿ó³te tramwaje. Zwiedzamy potê¿ny klasztor przy barokowym ko¶ciele Sao Vicente a Fora (sam ko¶ció³ nieczynny z powodu renowacji) z przepiêknymi azulejos, czyli kafelkami bêd±cymi znakiem rozpoznawczym Portugalii. Portugalczycy z lubo¶ci± ozdabiaj± swoje domy kaflami, pocz±wszy od ma³ych obrazków z jakim¶ ¶wiêtym, kwiatkiem czy ¿aglowcem a skoñczywszy na ca³ych ¶cianach zas³oniêtych kaflami z powtarzaj±cym siê wzorem lub z rozbudowanymi scenami ilustruj±cymi ró¿ne wa¿ne wydarzenia. W klasztorze ¶w. Wincentego na kaflach zilustrowano m.in. bajki Lafontaine’a. Widzia³y¶my tam te¿ grobowce królów portugalskich i przepiêkn± zakrystiê. Lizbona le¿y na siedmiu ca³kiem poka¼nych wzgórzach i dziêki temu z wielu miejsc mo¿na ogl±daæ wspania³± panoramê miasta. Punkty widokowe miradouros s± zaznaczone na planach miasta.


Dziêki tramwajowi wspania³ej linii 28 przemieszczamy siê w dó³ do romañsko-gotyckiej i do¶æ ponurej katedry Se i s±siedniego ko¶cio³a ¶w. Antoniego (w tym miejscu siê urodzi³) a potem wracamy na wzgórze by podziwiaæ widoki z Gracy. Kolejna przeja¿d¿ka 28k± i l±dujemy na eleganckim deptaku Rua Garret przy stylowej i zabytkowej kawiarni Brasiliera z rze¼b± poety Fernando Pessoi umieszczon± przy kawiarnianym stoliku. Tu wszyscy obowi±zkowo pstrykaj± sobie wspólne foto z poet±. Przy pasa¿u przepiêkne, bardzo bogate ko¶cio³y, eleganckie sklepy i pomniki artystów i bohaterów. Z pobliskiej stacji metra zaczynamy powrót w kierunku Ericeiry. Wieczorem w uroczej knajpce nad klifem wieczorek powitalny przy daniu rybnym i winie. Jest mi³o i wszyscy wracaj± zadowoleni.


7 wrze¶nia, poniedzia³ek
Wyruszamy o dziewi±tej rano na pó³noc. Trasa malownicza, w mocno pofa³dowanym terenie liczne wiatraki zarówno zabytkowe, ze skrzyd³ami z napiêtego p³ótna jak i nowoczesne, trójskrzyd³owe. Lasy eukaliptusowe i sosnowe a im dalej na pó³noc tym zieleñ soczystsza. Najpierw Obidos, ¶redniowieczne miasto otoczone solidnymi murami. Wchodzimy przez piêkn± bramê, oczywi¶cie zdobion± kaflami. Przed nami w±skie uliczki brukowane kamieniem, urocze ma³e domki, w dole ko¶ció³ek Santa Maria z piêknymi malowid³ami i nagrobkiem - piet±. Dalej warowny zamek zamieniony w hotel. A w dodatku do miasta wodê dostarcza czynny zabytkowy akwedukt.


Ruszamy dalej do Alcobaca s³yn±cego z potê¿nego opactwa Cystersów Santa Maria. Po¶rodku gotycki ko¶ció³ piêknie sklepiony i wysmuk³y i w³a¶ciwie pusty poza grobowcami s³ynnej pary kochanków, króla D.Pedro i Inez de Castro. Za ¿ycia rozdzieleni z powodu morderstwa pope³nionego na Inez le¿± po obu stronach o³tarza zwróceni do siebie stopami aby zaraz po zmartwychwstaniu spojrzeæ sobie w oczy. Po zap³aceniu 5 euro zwiedzamy bardzo ciekawe pomieszczenia klasztorne z potê¿n± kuchni±, która musia³a wy¿ywiæ liczne grono mnichów, piêknymi kru¿gankami i sal± recepcyjn± z figurami w³adców.


Po nabraniu si³ w miejscowej pasticerii czyli ciastkarni wyruszamy w dalsz± drogê do Fatimy. Tu spêdzamy godzinê w potê¿nym upale, który na ogromnym placu przed bazylik± jest bezlitosny. Po lewej stronie placu pod sporym zadaszeniem w miejscu objawieñ z 1917 roku stoi s³ynna figura MB Fatimskiej, a przy niej grupy wiernych, dalej d±b na pami±tkê, ale to nie ten, na którym pastuszkom ukazywa³a siê Matka Boska i wreszcie w najwy¿szym punkcie bazylika z grobami £ucji, Hiacynty i Franciszka, ca³kiem ³adna i elegancka. Zaopatrujemy siê w dewocjonalia i wodê ze ¼ród³a w centrum placu i ju¿ pêdzimy dalej.


Niestety mijamy bez zwiedzania klasztor w Batalha podziwiaj±c przez szybê potê¿n± budowlê przyozdobion± manueliñskimi kamiennymi koronkami i zmierzamy do Tomar, gdzie czeka nas prawdziwa manueliñska uczta. Klasztor Convento de Cristo zbudowali templariusze w XI wieku i prowadzili st±d wojny krzy¿owe. Gdy ich bogactwo zaczê³o dra¿niæ w³adców, zakon rozwi±zano a w XIV wieku utworzono w tym miejscu zakon Rycerzy Chrystusa. Jednym z mistrzów zakonu by³ s³ynny Henryk ¯eglarz, ojciec kolonialnych podbojów Portugalii. Bogactwo tamtego okresu widaæ w klasztorze na ka¿dym kroku. Najwiêksze wra¿enie robi± wspania³a fasada portalu wej¶ciowego, o³tarz w ko¶ciele w formie a¿urowej kolumny i s³ynne manueliñskie okno, które mo¿na podziwiaæ z ka¿dego poziomu fiku¶nych kru¿ganków. Ciekawe s± te¿ wnêtrza mieszkalne klasztoru, nawet zabytkowy wucecik!


8 wrze¶nia, wtorek
Rano laba, czê¶æ idzie na piêkn± pla¿ê Ribeira, czê¶æ spêdza czas na basenie w naszym hotelu. Pogoda piêkna. O czternastej wyruszamy do Sintry, bajkowego miasteczka le¿±cego niedaleko Lizbony. Sintra sk³ada siê z pa³aców, pa³acyków, zamków i warowni. Nam udaje siê zwiedziæ pa³ac królewski w centrum Sintry. ¦ciany piêknie zdobione kaflami, ale najwiêksze wra¿enie robi± sufity. Sala £abêdzi, której sufit ozdobiono 27 ³abêdziami w królewskich koronach na szyjach przypomina o prezencie ¶lubnym króla francuskiego dla córki króla portugalskiego Izabeli, a inna Sala Srok przypomina o romansie króla z jedn± z dwórek królowej.


Przy³apany na gor±cym uczynku przez ¿onê oznajmi³, ¿e to dla dobra (por bem). ¯ona uwierzy³a, ale dwórki plotkowa³y o zdarzeniu tak intensywnie, ¿e król Jan kaza³ wymalowaæ sufit w 136 srok (das Pegas) i ka¿da ma w dzióbku wst±¿eczkê z napisem „por bem”. Ci Portugalczycy to dopiero mieli fantazjê! Potem wspania³a sala herbowa w naro¿nej baszcie, piêkna kaplica pa³acowa w stylu arabskim, wielka kuchnia ponoæ u¿ywana do dzi¶ przy okazji urzêdowych rautów a w niej charakterystyczne sto¿kowe kominy wysokie na kilkana¶cie metrów, piêkne ogrody w stylu francuskim i wspania³e widoki z okien na twierdzê Maurów i miasto. Niestety z powodu ma³ej ilo¶ci czasu nie odwiedzili¶my Palacio da Pena na szczycie jednego ze wzgórz, a jest to budowla osobliwa, eklektyczna i robi podobno piorunuj±ce wra¿enie. Kilkunastoosobowa grupa, która pojecha³a tam autobusem miejskim (inne nie maj± prawa) wróci³a bez sukcesu, bo pa³acu zza drzew nie by³o widaæ a na wej¶cie nie by³o czasu. Nie obejrzeli¶my te¿ Palacio de Seteas (Pa³ac Siedmiu Westchnieñ), obecnie hotelu w stylu francuskim i piêknego ogrodu botanicznego Montserrate ze wschodnim pa³acem po¶rodku. Szkoda, warto na Sintrê po¶wiêciæ ca³y dzieñ przy organizacji kolejnych wycieczek. Zwiedzanie koñczymy indywidualnym sprintem po w±skich, uroczych i stromych uliczkach Sintry. Wieczorem imprezka nad hotelowym basenem.


9 wrze¶nia, ¶rodaa
Po ósmej wyruszamy w kierunku Porto. Daleko, wiêc podró¿ trwa³a prawie do czternastej, ale po drodze mieli¶my mi³± niespodziankê. Zatrzymali¶my siê w ma³ej mie¶cince Costa Nova na przedmie¶ciach Aveiro, portugalskiej Wenecji. Urocze ma³e domki w Costa Nova po³±czonej z l±dem grobl± pomalowane w paski czerwono, ¿ó³to, niebiesko i zielono-bia³e wprawi³y nas w dobry humor. Do Porto wjechali¶my jednym z piêciu mostów wysoko zawieszonych miêdzy stromymi brzegami rzeki Douro i zatrzymali¶my siê w najwy¿szym punkcie ko³o katedry, sk±d rozci±ga siê wspania³a panorama miasta. Tam wziêli¶my na pok³ad portugalsk± przewodniczkê (miejscowe przepisy), która opowiedzia³a co nieco o historii miasta i poprowadzi³a autokar po naj³adniejszych miejscach. Wysiadamy nad rzek±, nad któr± akurat æwicz± samoloty szykuj±ce siê do niedzielnego przelotu pod mostami. Tu¿ nad brzegiem le¿y zabytkowa, urocza dzielnica Ribeira z w±skimi, wysokimi, kolorowymi kamieniczkami, w±skimi uliczkami i ciasnymi placykami.


Na ulicach rejwach, w oknach wyleguj± siê miejscowe matrony. W czasie wolnym czê¶æ z nas pêdzi do wspania³ego ko¶cio³a Sao Francisco, teraz muzeum. Z zewn±trz prosty gotycki kszta³t, ale wnêtrze kapie od z³ota, a¿ wrêcz zatyka z wra¿enia. Z³oto na suficie, kolumnach, o³tarzach. Wystrój barokowy z elementami manueliñskimi. Naj³adniejszy o³tarz to piêknie rze¼bione drzewo Jessego (ród króla Dawida) trochê w stylu naszego Wita Stwosza. Poza ko¶cio³em malutkie muzeum i w podziemiach katakumby z okresu zarazy w XVIII wieku. Podobno skromni duchowni Porto nie mogli siê pogodziæ z przepychem ko¶cio³a i zosta³ on zdesakralizowany.


Wspólnie ju¿ ca³± grup± przechodzimy przez dwupiêtrowy wysoki most stalowy Luiza I (dzie³o Eiffla lub jego ucznia – zdania s± podzielone), z którego skacz± do rzeki miejscowi ch³opcy i idziemy do piwnicy firmy Calem pos³uchaæ o produkcji i rodzajach porto. Najmilsza czê¶æ tego punktu programu to degustacja porto. Chêtni mog± zakupiæ wybrane buteleczki. W szczycie popo³udniowego korka opuszczamy Porto. Trzeba przyznaæ, ¿e portugalscy kierowcy zachowuj± siê nienagannie, spokojnie stoj± w korkach, cierpliwie i z u¶miechem przepuszczaj± pieszych, nawet nasz± 40-osobow± wycieczkê. Nie mo¿emy siê nadziwiæ, gdzie ten po³udniowy temperament.


10 wrze¶nia, czwartek
Poranek ciep³y i mglisty, czas wolny a o piêtnastej wyruszamy do odleg³ej zaledwie o kilkana¶cie kilometrów Mafry ju¿ przy piêknej pogodzie. Potê¿ny budynek (220m d³ugo¶ci i 68m wysoko¶ci) bêd±cy po³±czeniem klasztoru z pa³acem królewskim powsta³ w XVIII wieku.


Najpierw mia³ tu byæ tylko klasztor z bazylik± jako dziêkczynienie za królewskiego potomka, ale ostatecznie znalaz³ siê tu te¿ i pa³ac, a mo¿e nawet przede wszystkim. Czê¶æ klasztorna mie¶ci bardzo ciekawe cele zakonników, aptekê i szpital z salami izolatkami oraz wspania³± bibliotekê ze zbiorem ponad 35 tysiêcy woluminów. Dziêki mieszkaj±cym w bibliotece nietoperzom nie ma insektów zagra¿aj±cych zbiorom np moli ksi±¿kowych. Mieszka³o tu 450 mnichów.


Piêkne s± zarówno sale recepcyjne królewskich apartamentów, m.in. sala trofeów, w której ca³e wyposa¿enie wykonano z poro¿y jeleni, jak i apartamenty prywatne króla i królowej le¿±ce symetrycznie na dwóch koñcach d³ugiego korytarza. Teraz spor± czê¶æ pa³acu przejê³a armia – przez okna widaæ æwicz±cych musztrê ¿o³nierzy. Pomiêdzy skrzyd³ami pa³acu mie¶ci siê bazylika, bardzo elegancka z marmuru ró¿owego, bia³ego i popielatego. Za klasztorem jest du¿y park, który czê¶ciowo penetrujemy znajduj±c piêkne klomby i okazy dêbów korkowych, ale samo miasteczko nie jest specjalnie ciekawe.

11 wrze¶nia, pi±tek
O ósmej rano wyruszamy do Lizbony i ju¿ po godzinie jeste¶my w Belem u uj¶cia Tagu pod s³ynn± wie¿± Belem zbudowan± w XVI wieku. Styl manueliñski z silnymi wp³ywami mauretañskimi. Kiedy¶ wie¿a sta³a na wyspie na ¶rodku rzeki, teraz stoi przy samym brzegu. Po Lizbonie oprowadza nas Filip, miejscowy przewodnik. Nieco dalej Pomnik Odkryæ Geograficznych w kszta³cie potê¿nego ¿aglowca z postaciami na burcie i Henrykiem ¯eglarzem na dziobie. Powsta³ w 1960 roku w 500setn± rocznicê urodzin Henryka. Za Henrykiem Manuel I, Vasco da Gama, Alvares, Magellan i paru innych portugalskich bohaterów. A przed pomnikiem na placu piêkna marmurowa mozaika z map± ¶wiata i zaznaczonymi odkryciami Portugalczyków. Robi wra¿enie.


A przed pomnikiem na placu piêkna marmurowa mozaika z map± ¶wiata i zaznaczonymi odkryciami Portugalczyków. Robi wra¿enie. Przechodzimy przez eleganckie ogrody pod klasztor Hieronimitów, wspania³± i ogromn± budowlê, pere³kê stylu manueliñskiego, wzniesion± w dzielnicy Belem w XVI wieku. Hieronimici udzielali wsparcia duchowego wyruszaj±cym w niebezpieczne, dalekie rejsy a sami korzystali ze wsparcia materialnego bêd±cego owocem tych rejsów. W ko¶ciele pochowani s± Vasco da Gama, Camoes (poeta ), królowie Manuel I i Jan III wraz z ma³¿onkami. Zarówno fasada zewnêtrzna z przepiêknymi bramami jak i wnêtrze to i¶cie koronkowa robota w kamieniu. Piêkne ¿ebrowe sklepienie i wysmuk³e kolumny nadaj± budowli lekko¶ci i finezji. Prezbiterium i o³tarz g³ówny przypominaj± Mafrê stylem i kolorem marmuru. Niestety, na zwiedzanie klasztoru nie mamy czasu. Wsiadamy do autokaru i obje¿d¿amy dzielnicê powsta³± na Expo 1998 oraz Baixê, czê¶æ Lizbony odbudowan± przez markiza Pombal po trzêsieniu ziemi w dzieñ Wszystkich ¦wiêtych 1755 roku. Trzêsienie, a w jego nastêpstwie tsunami na Tagu i po¿ary zniszczy³y 18 tysiêcy budynków (85%) i zabi³y 90 z 250 tysiêcy mieszkañców. Jedziemy eleganckimi, szerokimi promenadami, z piêknymi drzewami i pomnikami, m.in. samego markiza Pombal, który wykaza³ siê niezwyk³ym talentem organizacyjnym podejmuj±c z powodzeniem misjê opanowania zdezorientowanego i przera¿onego t³umu a potem odbudowy Lizbony. Rozmach Pombala do dzi¶ robi wra¿enie.


Podziwiamy Lizbonê z jednego z punktów widokowych a potem schodzimy w dó³ mijaj±c s³ynn± kawiarniê Brasiliera przy Rua Garrett i doln± stacjê windy de Santa Justa. Rozstajemy siê na piêknym placu Rossio ze sfalowan± posadzk±, od której mo¿na dostaæ oczopl±su i dalej zwiedzamy indywidualnie. My pêdzimy w górê uroczymi uliczkami-schodami z wystawionymi stolikami restauracyjnymi do piêknego i bogatego ko¶cio³a ¶w. Rocha a potem schodzimy inn± drog± do placu Campo Carmo. Siadamy w cieniu na ³awce i z przyjemno¶ci± s³uchamy koncertu bossa nowy w wykonaniu ciemnoskórego m³odzieñca. Zwiedzam muzeum archeologiczne, czyli ruiny ko¶cio³a Convento do Carmo, zburzonego w czasie trzêsienia ziemi. Pozosta³y mury, kolumny, ale poza prezbiterium nie ma sklepienia. nawê porasta trawnik i zdobi± rze¼by kamienne. Ca³o¶æ robi niesamowite wra¿enie. Odwiedzamy jeszcze górn± stacjê windy Santa Justa, o wystroju niezmienionym od 1902 roku i pêdzimy na miejsce zbiórki.




Autokar wiezie nas wzd³u¿ wybrze¿a najpierw przez Estoril s³yn±ce z najwiêkszego w Europie kasyna, w którym grali wygnani monarchowie i szpiedzy. potem Cascais z urocz± rezydencj± ksiêcia Guimaraes zamienion± na muzeum i ³adn± promenad± nadmorsk± z portem rybackim i marin±.


Dalsza podró¿ to Boca Inferno (usta piekie³), czyli ska³y, miêdzy którymi huczy spieniony ocean i wreszcie Cabo da Roca, czyli najdalej na zachód wysuniêty punkt kontynentu europejskiego.


Wszyscy siê fotografuj±, czê¶æ nabywa certyfikaty potwierdzaj±ce pobyt tutaj, a widok z wysokich ska³ zwieñczonych latarni± morsk± na ocean jest rzeczywi¶cie piêkny. Ostatni odcinek drogi to w±skie i krête uliczki, na których nasz kierowca tr±bi ostrzegawczo, bo mijanka niemo¿liwa. W domu jeste¶my o dziewiêtnastej.

12 wrze¶nia, sobota
Ddzieñ wolny. Pogoda trochê siê psuje, czasem pokropi, ale wszyscy wykorzystuj± ostatnie chwile pobytu na spacery po Ericeira, ostatnie zakupy lub wyjazd do Lizbony na indywidualne zwiedzanie. Akurat jest „¶wiêto dorsza” i odbywaj± siê festyny z ludowymi tañcami. Wieczorem zbieramy siê przy basenie hotelowym ¿eby podziêkowaæ organizatorom i wspólnie idziemy do restauracji Cezar, gdzie po obejrzeniu hodowli skorupiaków i tym podobnych stworów zasiadamy do kolacji. Odwa¿ni zamawiaj± langusty i kraby i gimnastykuj± siê próbuj±c fachowo skonsumowaæ owoce morza. Wiêkszo¶æ poprzestaje na winie i zupie jarzynowej.

13 wrze¶nia, niedziela
Zrywamy siê o czwartej i o pi±tej wyje¿d¿amy na lotnisko w Lizbonie. A tam istny horror – zawiesi³y siê komputery i wielotysiêczny t³um k³êbi siê w gigantycznej kolejce do odprawy robionej rêcznie. Obs³uga wy³awia z t³umu tych, którzy w³a¶nie powinni odlatywaæ. Wreszcie przed sam± ósm± system naprawiono i sytuacja zaczê³a siê szybko normowaæ. Odlatujemy tylko z godzinnym opó¼nieniem i po bardzo mi³ym locie z pysznym lunchem l±dujemy o piêtnastej w Warszawie. Potem jeszcze piêæ godzin w autokarze i jeste¶my szczê¶liwie w Gliwicach.


Opracowa³a i zdjêciami opatrzy³a Monika Ga³a¿ewska



 

Kronika z rejsu Costa Pacifica
5-12.10.2009

 

 

Kronika z rejsu Costa Pacifica (5-12 pa¼dziernika 2009 roku)




Poniedzia³ek, 5 pa¼dziernik 2009 roku. W ¶rodku nocy wyruszamy ze ¦winouj¶cia. Samochodem jedzie nas siedem osób. Rysiek z Al±, Dorota, Roman i ich syn Robert oraz Basia i Andrzej- czyli my. Tak zaczyna siê nasza zesz³oroczna, jesienna wyprawa.


Na lotnisko Berlin Schoenefeld docieramy oko³o godziny 4 rano. Za pó³ godziny odprawa. Start o 6.30. Lot przebiega spokojnie. Po wschodzie s³oñca podziwiamy czê¶ciowo pokryte ¶niegiem Alpy. Na lotnisku Malpensa pod Mediolanem l±dujemy o 8.10. Przesiadamy siê do autokaru, który zawiezie nas do Savony. Autostrada wiedzie przez liczne tunele, wiadukty i mosty. Odleg³o¶æ blisko 200 km pokonujemy w niespe³na trzy godziny. W Savonie, przy nabrze¿u terminalu Palacrociere, czeka na nas „COSTA PACIFICA”. Ogromny statek pasa¿erski zbudowany w stoczni w Genui, oddany do eksploatacji w 2009 roku ( d³ugo¶æ 290m, szeroko¶æ 35,5m; 13 pok³adów, 1504 kabin, tona¿ 114 500t; prêdko¶æ eksploatacyjna 21,5 wêz³a). Statek zabiera ponad 3000 pasa¿erów i ma 1100 osób za³ogi. Zaokrêtowanie ponad dwóch tysiêcy osób odbywa siê do¶æ sprawnie. W okrêtowej recepcji otrzymujemy magnetyczn± Kartê „Costa”, bêd±c± zarówno dokumentem to¿samo¶ci, kluczem do drzwi kabiny i kart± p³atnicz±. Po drodze w automacie rejestrujemy swoje karty kredytowe VISA.


Kabina, w której zamieszkali¶my na czas rejsu, ma 18 m2 powierzchni i jest wyposa¿ona na poziomie cztero gwiazdkowego hotelu. K±piel pod prysznicem i mi³y ch³odek panuj±cy w kabinie do¶æ szybko przywracaj± nam si³y. Szybko rozpakowujemy baga¿e i le¿±c odpoczywamy. Z okna rozpo¶ciera siê widok na budynki nadmorskiego bulwaru. O godzinie 17 statek odcumowuje i bierze kurs na Barcelonê ( 342Mm). Zaraz po wyj¶ciu na morze- niespodzianka. Kapitan og³asza æwiczebny alarm do opuszczenia statku. W pasach ratunkowych udajemy siê na miejsce zbiórki - pok³ad ³odziowy B lewa burta. Cz³onkowie za³ogi za pomoc± czytnika kart w b³yskawicznym tempie dokonuj± sprawdzenia obecno¶ci.


Na pok³adzie statku mówi siê piêcioma oficjalnymi jêzykami: w³oskim, angielskim, francuskim, niemieckim i hiszpañskim. Codziennie wieczorem pasa¿erowie otrzymuj± biuletyn pok³adowy „Today” z informacjami na temat planu imprez na nastêpny dzieñ oraz dziennik z najwa¿niejszymi wiadomo¶ciami ze ¶wiata. Interaktywna telewizja- z braku czasu- s³u¿yæ nam bêdzie jedynie do ¶ledzenia trasy rejsu i prognozy pogody.


Obiad o 19 w My Way Restaurant na trzecim pok³adzie. Przy stole siedzimy wraz z Arlet± i Grzegorzem. Obs³uguj±cy nas kelner Mario jest Peruwiañczykiem. Liczne potrawy s± serwowane w ilo¶ciach stosunkowo niewielkich. Wszystko po to, by zakosztowaæ ich jak najwiêcej. Oczywi¶cie, bez przesady. Po obiedzie, który trwa prawie do godziny 21, nasza grupa zbiera siê w barze na 9 pok³adzie na krótkie spotkanie zapoznawczo- organizacyjne. Przed 22 jeste¶my ju¿ w teatrze na „Fantasy Show”. Tutaj codziennie przez godzinê bêdziemy podziwiaæ artystów z ca³ego ¶wiata, tancerzy, piosenkarzy i ró¿nego rodzaju zabawiaczy. Po przedstawieniu zwiedzamy statek. Podziwiamy wystrój barów, restauracji, kasyna i galerii handlowej. Nocne ¿ycie na statku okazuje siê byæ niezwykle intensywne. Bardzo zmêczeni l±dujemy w koi gdzie¶ oko³o drugiej w nocy. Mo¿emy siê wyspaæ. Do Barcelony statek zawinie dopiero o godzinie 13.


Z opó¼nionym ¶niadaniem nie ma ¿adnego problemu. Ca³y czas na pok³adach 9 i 10 czynne s± bufety Self Service Restaurant La Paloma. Podobnie jest z lunchem, który mo¿na spo¿yæ b±d¼ w New York New York Restaurant, b±d¼ na szybko w La Paloma. Organizowane przez Costa wycieczki fakultatywne na l±dzie s± do¶æ drogie, a poza tym przewodnicy mówi± wy³±cznie w jednym z piêciu oficjalnych jêzyków. Dla nas ¶winoujskie Biuro Turystyczne „Fregata” organizuje wycieczki za o wiele ni¿sz± cenê, zapewniaj±c przy tym polskiego przewodnika. Po lunchu i powitaniu drugiej czê¶ci naszej grupy wsiadamy do naszego, „polskiego” autokaru i z Adamem- wybitnie kompetentnym polskim przewodnikiem- zwiedzamy Barcelonê. Najpierw katedra La Sagrada Familia. To ¶wi±tynia rzymsko- katolicka, której budowa trwa od 1924 roku. Jej ukoñczenie zaplanowano na rok 2026, dok³adnie w rocznicê ¶mierci Antonio Gaudiego, architekta i projektanta katedry. Zachwycamy siê niecodzienn± bry³± ¶wi±tyni. Nastêpnie jedziemy do Parku Guell zaprojektowanego przez ju¿ wspomnianego Antonia Gaudiego. Ogl±damy fantazyjne budynki, dziwne budowle, rze¼by i mozaiki. Wokó³ rozbrzmiewa arabska i kataloñska muzyka. Na placu otoczonym pofalowan±, pokryt± piêkn± mozaik± d³ug± ³aw± oraz pomiêdzy kolumnami niezwykle oryginalnego systemu magazynowania wody kwitnie handel wyrobami z tak obecnie modnego szk³a murano. Z parku jedziemy na Stadion Olimpijski. Po drodze mijamy piêkne budynki- dzie³a zaprojektowane przez s³ynnych na ca³y ¶wiat kataloñskich architektów modernistów. Ze wzgórz otaczaj±cych miasto od pó³nocy podziwiamy panoramê miasta. Barcelona podana w kilkunastogodzinnej pigu³ce, ale za to w jak¿e wspania³ej formie. Pe³ni wra¿eñ wracamy na statek.


O 19 statek wychodzi na morze, a my udajemy siê na obiad do restauracji. Costa Pacifica obiera kurs na Palma de Mallorca (126 Mm). Wieczorem w teatrze wystêpuje Mike Pidone w repertuarze Franka Sinatry. Rano jeste¶my w porcie. Pogoda extra. Szybkie ¶niadanie i w drogê. Widok miasta zapiera dech. Zamawiamy taksówki. Trzy godziny zwiedzania miasta za jedyne 25 euro od osoby. Taksówkarze dok³adnie wiedz± gdzie nas zawie¼æ i co pokazaæ. A w Palma de Mallorca jest co zwiedzaæ, jest co podziwiaæ. Bli¿sze dane o obiektach przekazuje nam Ania, przewodniczka z Fregaty. Najwa¿niejsze z zabytków to ogromna katedra z najwiêksz± na ¶wiecie rozet± (witra¿) o ¶rednicy 13,3 metra i jedyny w Europie zamek o okr±g³ej bryle. ¦redniowieczny, doskonale utrzymany Castillo de Bellver. Palma de Mallorca jest piêkna; ¿al siê z ni± rozstawaæ. Niestety, o godzinie 13 wyj¶cie statku z portu. Kurs na Tunis (432 Mm). Dzieñ spêdzamy na górnych pok³adach, k±pi±c siê w basenach i korzystaj±c z jaccuzi. Tak¿e w tym dniu, zgodnie z sugesti± szefa „Fregaty” Ryszarda, organizujemy dzieñ polski. Ubrani w bia³o czerwone koszulki, czapeczki i szaliki polskiego kibica rozgrywamy mecz w siatkówkê no¿n± i rêczn±. Najpierw graj± panowie, potem panie. Jest super, jest weso³o. Budzimy powszechne zainteresowanie. Mimo, ¿e polska grupa z Fregaty liczy zaledwie 52 osoby i w porównaniu do kilkusetosobowych ekip z W³och, Niemiec, Francji, Wielkiej Brytanii, Szwajcarii, Japonii jest ledwie zauwa¿alna, to tylko nas staæ by³o na zorganizowanie „narodowej” imprezy. Wieczorem Wielka – „Gala Dinner”. Obowi±zuj± stroje wieczorowe. Pocz±tek w teatrze, gdzie poznajemy kapitana Ignazio Giardia i jego starszych oficerów, ³±cznie z lekarzem i kapelanem. Nastêpnie w restauracji szampan i obiad wzbogacony o wystêp za³ogi z podk³adem w³oskich przebojów. Po obiedzie, ju¿ w teatrze, podziwiamy rewelacyjn± rewiê „ Afro Marimba Dance Company”. Zachwyt budz± nie tylko wystêpy artystów ale tak¿e techniczna strona obs³ugi przedstawienia. Ruchome elementy sceny, o¶wietlenie, lasery, a przede wszystkim niesamowicie wspania³e nag³o¶nienie. Po teatrze, jak co dzieñ, spotykamy siê w klubie s³uchaj±c muzyki, tañcz±c i popijaj±c drinki lub wspania³± w³osk± kawê.



W czwartek 8 pa¼dziernika, w po³udnie, cumujemy w Tunisie. Afryka wita nas potê¿nym upa³em. Schodzimy na l±d. Autobusem z przewodniczk± Fatim± Nabli, Polk± mieszkaj±c± od 28 lat w Tunezji, jedziemy do Kartaginy, potem do Niebieskiego Miasta. W Kartaginie, ogl±damy do¶æ s³abo wyeksponowane pozosta³o¶ci miasta zniszczonego przez Rzymian w 146 roku przed nasz± er±, w tym pozosta³o¶ci amfiteatru, a tak¿e czê¶ciowo uszkodzone ogromne cysterny na wodê(124m d³ugo¶ci i 8 m szeroko¶ci), któr± doprowadzano akweduktem z oddalonego o 130 km ¼ród³a w masywie górskim. Sidi Bou Said czyli Niebieskie Miasto budzi zrozumia³e zainteresowanie.


Zwiedzamy muzeum- dom arabski, pijemy pyszn± zielon± herbatê, któr± tutaj obowi±zkowo czêstuje siê go¶ci. Zaliczamy sklepiki z ró¿norodnym towarem. W koñcu zmêczeni upa³em docieramy na statek. K±piel przywraca nam si³y. O 19 godzinie statek wychodzi z portu. Kurs na La Valletta na Malcie (229,2 Mm). W restauracji mi³e zaskoczenie. Menu napisane w jêzyku polskim. Dzi¶ w teatrze „I have a dream”. Wokalistka Kasia Wysocka pozdrawia nas po polsku. Rozbawieni ruszamy do Lido Calipso, by tañczyæ w gor±cych rytmach. A¿ do rana trwa „Italia Night”.


Ju¿ pi±tek. O 8.30 cumujemy w porcie La Valletta. Nazwa pochodzi od imienia rycerza, który dowodzi³ obron± miasta przed Turkami w 1565 roku. La Valletta by³a g³ówn± siedzib± rycerzy zakonu ¶w. Jana- joanitów, pó¼niej zwanych rycerzami maltañskimi. Miejskim autobusem jedziemy do dzielnicy po³o¿onej na wzgórzu. Z ogrodów Upper Barrakka Garden rozci±ga siê wspania³y widok na port. Przebywa w nim wiele jednostek, ale najwiêksz± i najwspanialsz± jest nasza Costa Pacifica. Wra¿enie robi te¿ nowoczesna, fregata niemieckiej marynarki wojennej. Zwiedzamy Fort ¶w. Elmo, Pa³ac Wielkich Mistrzów, gdzie podziwiamy malowid³a i flamandzkie gobeliny, Katedrê ¦wiêtego Jana z XVI wieku i Muzeum Katedralne. Tu ogl±damy ostatnie dwa obrazy wielkiego w³oskiego artysty Caravaggia. Na statek wracamy piechot±, co rusz podziwiaj±c wspania³e pa³ace i ko¶cio³y, w tym Auberge de Castille, niegdy¶ kwaterê portugalskiej legii w zakonie joanitów a obecnie siedzibê premiera Malty. Pó¼nym popo³udniem ¿egnamy siê z Malt±. Statek obiera kurs na Palermo na Sycylii (240 Mm). Wieczorem Chef”s Gala Dinner urozmaicona wystêpami kelnerów, a w teatrze „Daniel Show”, czyli wystêp znakomitego komika z rewelacyjnym numerem ze strusiem. Na dobranoc „C- Talent”, fina³ odpowiednika naszego programu Szansa na sukces. 10 pa¼dziernik. Od rana jeste¶my w Palermo. Wynajêtym autobusem zwiedzamy miasto. Najpierw klasztor i katakumby ojców Kapucynów. Katakumby, w których znajduje siê oko³o o¶miu tysiêcy zabalsamowanych zw³ok osób duchownych i sycylijskiej bur¿uazji, dostarczaj± ponoæ mocnych wra¿eñ. Kilkana¶cie osób, w tym my i ma³e dzieci, rezygnuje ze zwiedzania. Wraz z Basi± bierzemy „wypo¿yczone” Klarê i Dominika na spacer uliczkami miasta. Nastêpnie ju¿ ca³± grup± zwiedzamy Teatr Masimo, bêd±cy jednym z najwiêkszych tego typu obiektów w Europie, potem katedrê. Podziwiamy bramy wjazdowe do miasta i fontannê Pretoria, zwan± fontann± Wstydu (bodaj¿e w XVII wieku siostry zakonne maj±ce swój klasztor nieopodal fontanny, nie mog±c znie¶æ widoku rze¼b nagich cia³, poobrywa³y wszystkim postaciom nosy; innych czê¶ci cia³a nie odwa¿y³y siê dotkn±æ). W ogrodzie botanicznym robimy zdjêcia w¶ród powietrznych korzeni ogromnego figowca tzw. Dusiciela. Na zakoñczenie zaliczamy bazar, ci±gn±cy siê kilometrami w w±skich uliczkach bardzo zaniedbanego starego miasta. Czê¶æ grupy udaje siê na pla¿ê, by za¿yæ morskiej k±pieli.


Reszta decyduje siê na dodatkowy turystyczny objazd Palermo taksówkami i powrót na statek. O godzinie 17 odbijamy. Costa Pacifica bierze kurs na port Civitavecchia (253,9 Mm). W teatrze wystêp brzuchomówcy Samuela Barletti i jego lalek: ma³pki i lwi±tka. Widownia pok³ada³a siê ze ¶miechu. Gwo¼dziem programu by³ jednak skecz z udzia³em osób z widowni. Artysta wybra³ du¿ego, grubego Niemca i naszego kolegê z grupy Paw³a. Ubra³ ich w fartuszki. W³ocha z rysunkiem mêskich majtek, a Polaka z rysunkiem damskiej bielizny. W odpowiednim momencie ¶ciska³ jednego z nich za rêkê, a ten zgodnie z umow± otwiera³ usta- udaj±c ¿e mówi. W tym samym czasie brzuchomówca „wypowiada³” zdania, imituj±c k³ótniê w³oskiej pary. Ubaw po pachy. Niedziela. Jeste¶my w porcie Civitavecchia. Po ¶niadaniu wsiadamy do autokaru i wyruszamy do Rzymu. Przewodniczk± jest mieszkaj±ca tutaj Polka. Kolejno podziwiamy Zamek ¶w. Anio³a, którego mniejsza kopia jest w ¦winouj¶ciu,


Koloseum, Forum, Kapitol i Plac Wenecki, Panteon- zamienion± na ko¶ció³ rzymsk± „¶wi±tyniê wszystkich bogów”.


Obok Panteonu, w lodziarni, kupujemy rewelacyjnie smaczne lody, a potem sorbet truskawkowo- melonowy.


Pe³ni uznania dla tutejszych lodziarzy ruszamy dalej. Wkraczamy do Watykanu.


Stoimy w d³ugiej, ale do¶æ szybko postêpuj±cej kolejce. Zwiedzamy bazylikê ¶wiêtego Piotra i podziemia w których znajduj± siê sarkofagi papie¿y, w tym grobowiec Jana Paw³a II. Wra¿enia z pobytu w wiecznym mie¶cie s± jedyne w swoim rodzaju, trudne do opisania. Wieczorem wyp³ywamy do Savony (197 Mm). Po obiedzie, w teatrze, muzyczny „Sport Show” a potem „Noche Latina”. Od pó³nocy pakujemy nasze walizki, które oznakowane pomarañczowymi paskami z danymi identyfikacyjnymi w³a¶ciciela do godziny 1 musz± znale¼æ siê przed drzwiami kabiny.

Poniedzia³ek, 12 pa¼dziernik. Savona.


Idziemy na ostatnie w tym rejsie ¶niadanie i czekamy na wyznaczon± godzinê zej¶cia ze statku. Wreszcie nasza kolej. Przy trapie przedstawiciele za³ogi ¿ycz± nam szczê¶liwej drogi i ponownego rejsu na ich statku. ¯egnamy „Costa Pacificê”. Pakujemy siê do autokaru, który zawiezie nas do stolicy Lombardii Mediolanu.


Samolot mamy dopiero wieczorem. Pobyt w Mediolanie przeznaczamy na zwiedzanie miasta. Odwiedzamy Costelo Sforzesco (Zamek Sforzów), Katedrê, najs³ynniejsz± operê ¶wiata La Scala i po¶wiêcone jej muzeum, bazylikê ¶wiêtego Ambrogio, Galeriê Vittorio Emanuele II, gdzie maj± swoje sklepy najelegantsze i najdro¿sze domy mody. W galerii- na szczê¶cie, a tak¿e by daæ zado¶æ tradycji- krêcimy m³ynek na piêcie trzymaj±c j± na jajach kolorowego mozaikowego byka. Chodz±c ulicami miasta zauwa¿amy, ¿e w odró¿nieniu od Palermo, tutaj wszystkie domy maj± odnowione fasady. Jest czysto i mimo silnego wiatru przyjemnie. W kawiarni wypijamy wspania³± w³osk± kawê, do tego zjadamy wielkie ciacho i ¿egnamy Mediolan.


Wsiadamy do autokaru i jedziemy na oddalone o 50 km lotnisko Malpensa. Odprawa. Oczekiwanie na wej¶cie na pok³ad samolotu trochê siê d³u¿y. Mamy czas na zakupy w sklepie wolnoc³owym. Wreszcie o 21.30 startujemy. Nad Alpami samolot wpada w turbulencje. Przez kilka minut trzepie nami ca³kiem, ca³kiem. Ala i Dorota wpadaj± w panikê. Chyba udawan±, gdy¿ lekarstwo w postaci szampana jest nad wyraz skuteczne. W Berlinie jeste¶my tu¿ po godzinie 23. Szybko zd±¿amy na parking do samochodu i ruszamy do ¦winouj¶cia.

Wspania³a wyprawa dobieg³a koñca.


Na ekranie komputera ogl±damy zdjêcia, tworzymy albumy, przegl±damy zestawy oryginalnych fotografii i przewodniki. Przypominamy sobie miejsca gdzie jeszcze nie tak dawno byli¶my. Na pó³kê, do zestawu dok³adamy kolejne porcelanowe dzwoneczki- pami±tki z odwiedzonych miast. Ju¿ czas by my¶leæ o nastêpnej wycieczce wielkim statkiem pasa¿erskim. Jak± wybraæ trasê? Prawd± jest bowiem twierdzenie, ¿e kto raz zasmakowa³ podró¿y statkiem pasa¿erskim, kto odkry³ zalety zwiedzania ¶wiata w ten w³a¶nie sposób, ten bêdzie marzyæ o kolejnym rejsie. A marzenia s± po to, by d±¿yæ do ich spe³nienia.

05.10 - 12.10.2009r.
Barbara i Andrzej

 

 

Wycieczka do legolandu

Od 190 PLN
 

Wycieczki do laponii - NIEZWYK£A LAPONIA Z FREGAT¡

 

Wycieczki do Norwegii - Norwegia w zimowej szacie

Od 3850 PLN
 

Rejsy statkiem do skandynawii

 

Wycieczka do Skandynawii - Norwegia Oslo oraz Dania Kopenhaga. Gor±co zapraszamy

 

Droga Troli - Wycieczka do Norwegii - Oslo - Fiordy - Przygoda

 

Rejs po morzu ¦ródziemnym - 8-dniowy

 

Rejs wycieczkowy po morzu ¦rudziemnym

 

”Meet Santa” to oferta skierowana zw³aszcza dla rodzin z ma³ymi dzieæmi, które zawsze marzy³y, aby nie tylko odwiedziæ Miko³aja z Laponii, ale równie¿ zamieszkaæ w samym sercu krainy zorzy... na krêgu polarnym...w wiosce samego Miko³aja, tu¿ obok Jego biura !

 

Wycieczka - Szlak Pielgrzymów do ¶w. Olafa

 
Program wycieczki:

Dzieñ 1

21:00 spotkanie z przewodnikiem na Terminalu Promowym w ¦winouj¶ciu, zaokrêtowanie na promie; godz. 22:30 wyj¶cie promu ze ¦winouj¶cia do Ystad, dyskoteka, nocleg.

Dzieñ 2 06:30 przyj¶cie promu do Ystad..........................

 

Nocujemy w ¦winouj¶ciu w apartamencie a bawimy siê w  Tropical Island

Od 299 PLN